Będąc związany ze sprzedażą przez 30 lat, tysiące razy słyszałem, że handlowca, który ma problemy z "dowiezieniem" wyniku należy zwolnić. Mało tego. Dotyczy to ogromnej liczby przypadków, gdzie nie dokonano żadnej analizy. Świadczy to o powszechności zjawiska. Handlowiec nie robi planu - "do gazu". Przepraszam za brutalne sformułowanie, ale chcę w ten sposób podkreślić bulwersujący charakter takiego podejścia. Praktyka pokazuje, że jego zwolennikami są zazwyczaj albo osoby nie mające pojęcia o sprzedaży, albo menedżerowie, którzy sami mają spory deficyt kompetencji. Sprawa jest bowiem bardziej złożona niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Nie wolno całej winy przypisywać handlowcowi, zanim się dogłębnie nie sprawdzi, czy wszystko dookoła było na tyle ok., że rzeczywiście za wynik odpowiada tylko i wyłącznie on. Ile znamy sytuacji, w których handlowiec pada ofiarą słabego szefa? Kłopot w tym, że zanim firma zorientuje się, że problem jest w ...