Można nie być fanem The Sisters of Mercy, ale obiektywnie trudno nie docenić tego utworu. Kompozycyjnie to jest mistrzostwo świata. Rozedrgany, niepozorny początek zapowiadający coś wielkiego. Świetnie się ten numer rozrasta, rozkręca, a kiedy myślimy, że z gitarami i Eldritchem warczącym „I want more” dochodzimy do punktu kulminacyjnego, wchodzą niespodziewanie cudowne kobiece wokalizy. No i jeszcze ten fortepianowy finał. „More” to przede wszystkim potężny ładunek emocjonalny. Nie tylko w sferze muzycznej, ale również w tekście, który wydaje się bardzo ubogi ze względu na liczbę wersów, ale mówi niezwykle dużo. Odnosi się do zróżnicowanych potrzeb, do tego, że ludziom wciąż mało. Z jednej strony wskazuje, że nigdy nie dostajesz tego na co zasługujesz, a z drugiej, że wystarczy udawać, kraść, oszukiwać i możesz mieć wszystko. Każdy ma możliwość zinterpretować te słowa tak, jak mu w duszy gra. To jest właśnie poezja. Długo rozmyślałem nad tym, jaką ilustracją muzyczną zakończyć ...