Przejdź do głównej zawartości

"Heart of Glass"

 


"Heart of Glass" jest jednym z największych przebojów zespołu Blondie. Tytuł piosenki powstał dość przypadkowo. W drugim wersie, gdzie pojawiają się po raz pierwszy te słowa, Debbie chciała zaśpiewać "pain in the ass". Ostatecznie muzycy stwierdzili, że to może nie przejść w radiu i trzeba to jakoś zmiękczyć. Uznali, że ta zmieniona forma pasuje, aby jednocześnie być tytułem tego niekwestionowanego hitu.

W tekście utworu Debbie opowiada o swojej miłości, która na początku była wspaniała i dawała jej mnóstwo radości. Wkrótce okazało się, że jednak coś nie do końca zagrało między dwojgiem ludzi. Jedno z nich okazało się mieć "szklane serce", które łatwo potłuc. Do końca nie wiadomo o kogo chodzi, czy o wokalistkę czy o jej partnera. Biorąc pod uwagę pierwotny zamysł autorki określający swojego chłopaka - można się domyślić. Znacznie ważniejszy jest przekaz dotyczący rozwoju samego uczucia. Na początku związku była święcie przekonana, że odkryła prawdziwą miłość. Bardzo szybko okazało się jednak, że ten mężczyzna nie jest taki, jak myślała. Nie może z nim normalnie żyć, bo mu nie potrafi zaufać. Miłość ulotniła się jak para wodna. 

Od czasu do czasu zdarza mi się spotykać ludzi sfrustrowanych, którzy przeszli z sukcesem sito selekcyjne i dostali nową pracę. Jednak już w pierwszych dniach okazuje się, że większość rzeczy, które usłyszeli na rozmowie kwalifikacyjnej jest nieprawdą. Dochodzą do wniosku, że podjęli złą decyzję i nie należało przyjmować tej oferty. Czy widać podobieństwo do tekstu zacytowanej piosenki?

Znalezienie nowej pracy to zazwyczaj bardzo ekscytujący moment w życiu każdego człowieka. Nowy pracownik pała entuzjazmem, ma energię, jest ciekawy zadań, jakie przed nim postawią przełożeni oraz ma ochotę jak najmocniej wykazać się w pracy. Przecież właśnie przeszedł długą ścieżkę zdrowia, aby wygrać z setką kontrkandydatów. Poświęcił mnóstwo czasu na poznanie firmy z różnych mniej i trudniej dostępnych źródeł. Często przeszedł całą masę potrzebnych i niepotrzebnych testów. Im proces był bardziej skomplikowany, tym satysfakcja zwycięzcy większa, ale i wyobrażenie o firmie bardziej rozbudzone. I o tym wiele firm zapomina. Pozycjonowały się jako najlepsze miejsce pracy dla tego kandydata. Dlatego tak trudno się było tu dostać. Praca w nowoczesnej, szybko rozwijającej się organizacji, zatrudniającej ambitny młody zespół. Miejsce, w którym jest koleżeńska atmosfera. Każda firma gwarantuje rozwój aby pracownik mógł sprostać ciekawym wyzwaniom. Jednak w wielu przypadkach po pierwszych dniach w nowej firmie okazuje się, że nie jest tak, jak się wydawało. Wtedy pracownik doznaje mocnego rozczarowania w pracy. Moment "naładowania" dobrą energią jest często marnotrawiony. 

Najczęściej rozczarowanie nową pracą wynika z tego powodu, że nikt ze stałej załogi nie może poświecić nowej osobie odpowiedniej ilości czasu. Dlatego tak ważne jest by kierownicy i managerowie rezerwowali w swoim grafiku czas na przyjęcie nowego pracownika. Nowej osobie warto pokazać firmę, opowiedzieć trochę o niej więcej niż jest na stronie. Przedstawić współpracownikom oraz przeszkolić z obowiązków, jakie będzie ta osoba wykonywała. Ale nie na zasadzie tutaj masz pliki z procedurami i standardami - zapoznaj się. To zasadniczo rozwiązuje prawidłowo przygotowany  onboarding. Ponieważ o onboardingu pisałem już chociażby w artykule: Co ty tutaj robisz?. Teraz mam zamiar uzupełnić go dodatkowymi przemyśleniami.

Co jeszcze zwykle powoduje rozczarowanie?

  • Prawdziwa atmosfera w dziale i w firmie - Czujesz negatywną energię już przy pierwszych kontaktach. Uświadamiasz sobie, że znalazłeś się wśród ludzi, którzy szczerze nienawidzą swojej pracy i wcale się z tym nie kryją. A miało być sielankowo.
  • Niedostępny szef - Szef unika kontaktów, zebrań zespołu, jest poza zasięgiem.
  • Niekompetentny, niedający wsparcia szef - Gdy potrzebujesz informacji i zadajesz merytoryczne pytania, unika odpowiedzi albo stawia zarzuty, że nie wiesz. Przecież miałeś być kompetentny. Twój przełożony nie troszczy się o to, czy wiesz co masz do zrobienia i jak to zrobisz. Odnosisz wrażenie, że nie zna się kompletnie na twoich obowiązkach i nawet gdyby chciał nie jest w stanie ci pomóc, gdybyś tego potrzebował. Kontakty szefa z podwładnymi to najczęściej okazje do krytykowania i poniżania pracownika.
  • Niejasny zakres obowiązków i odpowiedzialności - Faktyczne zadania, o których wykonanie jesteś proszony, znacząco odbiegają od tego, co było opisane podczas interview. Nowa praca jest mało angażująca. Jest powtarzalna, źle zorganizowana, czasem wręcz bez głębszego sensu. Nie masz jasnego opisu swojego stanowiska. Nie wiesz o czym możesz decydować sam, a na co musisz poprosić o zgodę.
  • Relacje w zespole - Twoi koledzy i koleżanki nie współpracują ze sobą, widać konflikty, których nikt nie stara się rozwiązać.
  • Niejasne cele firmy  - Pracownicy nie mają pewności, jakie priorytety ma firma, w której są zatrudnieni, próbujesz odgadnąć jak się ma twoja praca do nadrzędnych celów przedsiębiorstwa.
  • Warunki zatrudnienia - Masz zaproponowane inne warunki zatrudnienia w stosunku do tego, co było uzgodnione podczas rozmów kwalifikacyjnych albo pojawiają się nowe kwestie, o których nie było mowy podczas rekrutacji.

Wszystko to razem sprawia, że z niechęcią lub wręcz strachem wstajesz rano do pracy. I nie tylko w poniedziałki.

Zderzenie się z rzeczywistością nie oznacza definitywnej porażki. Zanim uznasz, że w coś wdepnąłeś, warto dać sobie jeszcze szansę. Może strach ma wielkie oczy, a sprawy nie są beznadziejne?

  • Szukaj sprzymierzeńców - Z reguły nie wszyscy są tacy wrodzy, jak by na początku się wydawało. Nawiązuj nowe relacje, pielęgnuj kontakty w obrębie firmy. W miarę możliwości słuchaj, okazuj zrozumienie i pomoc. Konieczne też będzie wsparcie poza pracą!
  • Określ na co masz wpływ - Spróbuj wyjaśnić sporne kwestie z szefem. Nie przyjmuj na wstępie negatywnego scenariusza, sprawdzaj, wykazuj inicjatywę, pokazuj pozytywne i proaktywne podejście.
  • Unikaj wchodzenia w konfliktowe sytuacje, plotki, obmowy, intrygi - Staraj się zachować emocjonalny dystans w kontakcie z toksycznymi ludźmi.
  • Bądź maksymalnie kreatywny w odniesieniu do własnego stanowiska pracy - Staraj się tak przemodelować własne zadania, aby jak najwięcej skorzystać w swojej sytuacji. Może potrzebujesz postawić sobie sam wyzwania, jeśli szef tego nie robi? 
  • Staraj się zrozumieć biznes, w którym działa twoja firma - Jakie są trendy w Polsce, jakie są trendy na świecie? Staraj się o szerszą perspektywę niż tylko twoja własna sytuacja.

Dopiero jak to zawiedzie, uciekaj. Najczęściej jednak okazuje się, że da się żyć. Że w twojej sytuacji jest więcej ludzi i zależy im na zmianie. Sami nie mieli zbyt wiele siły, ale chętnie do ciebie dołączą.

Perspektywa nowego pracownika w firmie jest opisywana bardzo często, dlatego nie będę poświęcał jej więcej czasu.

Ciekawym zagadnieniem, które podejmuje się znacznie rzadziej, jest natomiast sytuacja kiedy na pokład wchodzi nowy szef. To przecież tak, jakbyśmy trafili do nowej firmy.

Chociaż zmiany na kierowniczych stanowiskach w organizacjach są naturalnymi procesami, to większość z nas informacji o nowym szefie nie przyjmuje z zadowoleniem. 

Pierwsza rzecz, która się w nas pojawia, to niepewność i lęk przed tym, co może się teraz wydarzyć. Typowa obawa przed tym co nowe. Wydaje nam się, iż w nowej sytuacji potencjalnie możemy wiele stracić. Nie wiemy, czego nowy szef będzie oczekiwał. Czy nie będziemy musieli więcej pracować, czy nie obniży się nasza pozycja w zespole. Pojawia się sporo niewiadomych. Niepewność jest reakcją naturalną.

Zazwyczaj jest to związane z naszymi poprzednimi doświadczeniami, które pokazywały, że taka zmiana pociągała za sobą jakieś negatywne dla nas konsekwencje. I czasami, jeśli nawet nie były one duże, to i tak wymagały od nas pewnego wysiłku, żeby dostosować się do nowych warunków. Traktujemy to, jako koszt, którego nie chcemy ponosić oraz jako zagrożenie bezpieczeństwa.

Inaczej to wygląda kiedy relacje z obecnym szefem są bardzo złe. Wtedy przyjście nowego szefa możemy postrzegać, jako naszą szansę na poprawę. Wierzymy, że skoro teraz jest tak źle, to istnieje duża szansa, że jak przyjdzie nowy przełożony - będzie lepiej.

Przyjście nowego szefa to zaczynanie z nim relacji od zera. Najkorzystniejsze jest otwarte komunikowanie się. Zwykle dobry szef zaczyna swoją pracę od zwołania zebrania, na którym otwarcie informuje swoich pracowników, czego będzie od nich wymagał. Co ceni, a na co ma alergię. Wtedy wiemy, czego możemy się spodziewać, a jeśli mamy wątpliwości, możemy poprosić o konkrety. Niestety często zdarza się też tak, że nie wszyscy szefowie są przygotowani do swojej roli i takich spotkań nie robią. W takiej sytuacji to już w naszym interesie leży, żeby dowiedzieć się od niego tych wszystkich informacji. Jeśli szef jest mądry i kompetentny, to nie powinien tego źle odebrać. Pamiętajmy, że dla niego to też jest nowa i stresująca sytuacja, więc w większości przypadków powinno to być raczej postrzegane jako pomoc i zachęcenie do kontaktu. Oczywiście, mogą też być i tacy, którzy odbiorą to jako narzucanie się i coś niestosownego, ale to już nie świadczy dobrze o osobie, która została zatrudniona na kierownicze stanowisko.

Wielu ludzi popełnia błąd i stara się schlebiać nowemu szefowi, co przyjmuje niekiedy obrazek lizusostwa. Mądry szef zna techniki manipulacyjne i od razu odczyta, że ma do czynienia z osobą słabą. Większe korzyści da nam asertywne komunikowanie. Mam takie przekonanie, że jeśli ktoś jest pewny swojej wartości i kompetencji, to zwykle nie ma potrzeby nadskakiwania. Utrata twarzy wobec kolegów to druga ważna kwestia.

Należy zawsze pamiętać, że nowy może mieć silniejszy stres niż my, chociaż niby formalnie ma władzę.

***

Nowe rozdanie to zawsze wiele niewiadomych. Jak pokazuje praktyka, rzeczywistość rzadko w pełnym zakresie pokrywa się z opisem. Warto o tym pamiętać, aby za każdym razem ewentualne zaskoczenie było mniejsze. Tak, jak w życiu prywatnym nie każdy związek kończy się udanym wspólnym marszem przez życie do grobowej deski, tak tym bardziej w życiu zawodowym. Wzajemne zauroczenie w fazie rekrutacji musi być potem dobrze karmione. Inaczej zaręczyny zostaną zerwane. Która strona będzie miała serce ze szkła? To zwykle wychodzi dopiero po jakimś czasie. Kiedy można obiektywnie ocenić co kto stracił. Najczęściej zawiedziony jest w tym układzie pracownik. To on zwykle musi się wspinać na palce. Udowadniać, że jest godny dla danej firmy, która z reguły uważa się za krainę mlekiem i miodem płynącą. Utwierdzaną przez całe rzesze tych, co uczą jak uzyskać pracę, a pomijających edukację zatrudniających. Ile firm nie zdaje sobie sprawy, że na własne życzenie stracili potencjalnego najlepszego pracownika w swojej historii tylko dlatego, że zawsze mają rację? Że proces rekrutacji jest jedynie słuszny? Kiedyś Legia Warszawa bez żalu oddała Roberta Lewandowskiego do Znicza Pruszków i pożałowała 100 tys. euro na zakup juniora z Egiptu, który dzisiaj jest wyceniany na ponad 100 mln euro. Tak, mogła mieć Mohameda Salaha - dzisiejszy filar Liverpoolu.

--------------

Emilian Wojda



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Stan"

To dla mnie (boomera) jedna z najwspanialszych piosenek rapowych w historii, nawet jeśli niektórzy puryści zaprzeczają temu z powodu uprzedzeń wobec artysty. Warto wiedzieć, że dzięki temu utworowi słowo „stan” stało się popularnym słowem slangowym – a dokładniej, zostało wręcz dodane do głównego kanonu języka angielskiego. To jeden z najlepszych rapów opowiadających kompletną historię. Zrozumiałą i interesującą jak dobry film. Piosenka obraca się wokół opowieści o fikcyjnym facecie o imieniu Stan, który jest, delikatnie mówiąc, zagorzałym fanem Eminema. Obserwujemy eskalację psychicznych problemów bohatera. Zaczyna się niewinnie od usilnych nieudanych prób komunikowania się ze Slimem (w domyśle Eminemem). Ponieważ Stan nie otrzymuje szybkiej odpowiedzi, staje się coraz bardziej zły i brutalny. Ostatecznie radzi sobie ze swoim rozczarowaniem popełniając morderstwo-samobójstwo, zrzucając siebie i swoją ciężarną dziewczynę z mostu. Chociaż pozornie ta kompozycja ma niewiele wspólnego z...

"Opium"

  Dead Can Dance to niezaprzeczalnie wyjątkowa grupa prezentująca alternatywne spojrzenie na światową muzykę z wyraźnymi wpływami gatunków zaliczanych do szeroko pojętego dark independent. Powstała w 1981 r. w Melbourne z inicjatywy Brytyjczyka Brendana Perry'ego, do którego wkrótce dołączyła Australijka Lisa Gerrard. W 1982 r. zdegustowani wąskimi horyzontami tamtejszej sceny muzycznej przenieśli się do Londynu. Tam w ciągu roku podpisali kontrakt z najsławniejszą wówczas wytwórnią muzyki alternatywnej – 4AD. Gdy właściciel firmy – Ivo Watts-Russell – usłyszał ich nagranie demo, był wprost zauroczony. Wrażenie zrobił na nim nie tylko nieziemski głos Lisy, ale również poczucie, że ma do czynienia z czymś absolutnie oryginalnym. W roku 1983 Dead Can Dance zarejestrowali sesję dla Johna Peela, a niedługo później światło dzienne ujrzał ich pierwszy album zatytułowany po prostu Dead Can Dance, stanowiący kolekcję ich wcześniejszych utworów. Nie okazał się wielkim sukcesem. Podobno głów...

"House Of Cards"

  Piosenka „House Of Cards” zespołu Radiohead jest o mężczyźnie, który zachęca kobietę, aby porzuciła męża („pocałuj męża na dobranoc”) i została jego kochanką. Bez względu na konsekwencje tej decyzji. Tytułowy „domek z kart”, o którym kobieta powinna „zapomnieć”, stanowi metaforę jej obecnego małżeństwa. Thom Yorke sugeruje tym samym, że dotychczasowego związku nie charakteryzowała stabilność i może on rozpaść się w każdej chwili. Nie warto zatem się zastanawiać, ale natychmiast odejść i zacząć budowę nowego, nawet jeśli nie będzie on niczym więcej, jak tylko kolejną kruchą konstrukcją. W 2009 roku utwór otrzymał trzy nominacje do Nagrody Grammy, w kategoriach „Best Rock Performance by a Duo or Group with Vocal”, „Best Rock Song” i „Best Short Form Music Video”. Chociaż Radiohead przegrało każdą z wymienionych rywalizacji, podczas tej samej ceremonii zespół zdobył statuetkę za „In Rainbows” w kategorii najlepszego albumu alternatywnego. Eksperymentalny wówczas teledysk w reżyserii...